Skocz do zawartości

Milczenie zatopionych U-Bootów


paulus76

Rekomendowane odpowiedzi

Нeзавиcимaя Гaзeта, Wadim Kulinczenko/28.08.2007 08:00

Wciąż nieznane pozostają dzieje podwodnych misji Trzeciej Rzeszy, krążących po wszystkich oceanach
Z ruszającymi z Kilonii i Hamburga konwojami U-Bootów do dziś, mimo sześćdziesięciu lat, związana jest niejedna tajemnica.

Pisząc o podmorskich misjach handlowych i zaopatrzeniowych, które do dziś nie zostały do końca wyjaśnione, warto zacząć od podjętej przez Kriegsmarine próby przetransportowania na drugi koniec planety ładunku wzbogaconego uranu.

Niewielu historyków zdaje sobie sprawę, że japońscy fizycy jeszcze przed wybuchem wojny na Oceanie Spokojnym zaczęli się interesować perspektywami rozszczepienia jądra atomowego. Od jesieni 1941 roku eksperymentatorzy z Tokio skupili się na uranie-235, jako na najbardziej obiecującym. W dwa lata później do Berlina trafiła prośba o przekazanie większej ilości rudy uranowej; walczące na kilku azjatyckich frontach i przechodzące do defensywy państwo nie było w stanie zorganizować systematycznego wydobycia mało znanego paliwa.

Pierwszy transport tysiąca kilogramów uranu z sudeckich kopalń ruszył z Niemiec jeszcze jesienią 1943 roku, nigdy jednak nie dotarł do miejsca przeznaczenia. Do dziś też nie udało się ustalić lokalizacji pechowej łodzi podwodnej; nie wiadomo, czy spoczywa gdzieś na dnie, czy też transport został przejęty przez aliantów.

Do niedawna przypuszczano, że po pierwszym niepowodzeniu Berlin postanowił nie pozbywać się pochopnie strategicznego surowca. Z ujawnionych na początku XXI wieku dokumentów wynika jednak, że Hitler, do ostatniej chwili liczący na wunderwaffe, która będzie w stanie zmienić losy wojny, po przekroczeniu Odry przez Armię Czerwoną zdecydował się podzielić ewentualnym triumfem z egzotycznymi sojusznikami.

Drugi transport uranu wyruszył z Kilonii 25 marca 1945 roku. Na pokładzie U-234, oprócz 500 kilogramów wzbogaconego uranu znalazł się, rozłożony na części, odrzutowiec Me-262 i części rakiet V-2. Najwyraźniej w obliczu klęski Führer na serio myślał o rozpoczęciu kontruderzenia z zachodu. Cała operacja była jednak najgłębiej utajniona: o ładunku i celu podróży wiedział tylko dowódca łodzi podwodnej Johann-Heinrich Fechler i drugi oficer.

Kapitulacja Trzeciej Rzeszy zastała feralny ładunek na Atlantyku Południowym. Rozkaz admirała Dönitza był jednoznaczny: wszystkie okręty Trzeciej Rzeszy mają się poddać aliantom. Kapitan Fechler jeszcze przez 48 godzin skutecznie kluczył po Atlantyku, w końcu jednak zmuszony był uznać, że im bliżej brzegów Japonii, tym trudniej będzie zachować incognito. Kapitulacja czy zniszczenie okrętu? Oficerowie opowiedzieli się za pierwszym rozwiązaniem i 14 maja U-234 podpłynął do grupy niszczycieli U.S. Navy. W konsekwencji zaś, jak można przypuszczać, czeski uran trafił do amerykańskich arsenałów.

Jesienią 1944 roku elity gospodarcze i wojskowe Trzeciej Rzeszy coraz bardziej były świadome tego, że okręty podwodne były jednym z nielicznych sposób wydostania się z coraz ciaśniej obleganej Twierdzy Führera". Wojskowi, jak już się przekonaliśmy, myśleli o otwieraniu nowych frontów i wymianie broni. Stratedzy zaś planowali o krok dalej: jak stworzyć przyczółki", które mogłyby dać oparcie po przegranej walce.

Jeszcze na trzy lata przed wybuchem wojny, w 1936 roku, Adolf Hitler wysłał do krajów Ameryki Południowej swych pięciu głęboko zakonspirowanych przedstawicieli, wyposażonych w niebagatelny kapitał 20 milionów dolarów w złocie. Na drugą półkulę ruszyli z jednym, konkretnym zadaniem: mieli umocnić i podporządkować sobie miejscowe środowiska faszyzujące i autorytarne, a w konsekwencji dysponować możliwie szerokimi, choć starannie zakonspirowanymi wpływami.

W osiem lat później przyszło odwołać się do południowoamerykańskich zwolenników. 10 sierpnia 1944 roku na posiedzeniu w Strasburgu zadecydowano o rozpoczęciu operacji iemia Ognista". W ciągu kilku tygodni oficerowie Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RHSA) rozpoczęli załadunek dziesiątek zaplombowanych skrzyń na pokład flotylli okrętów podwodnych. Ładunek został starannie zaminowany: w razie dekonspiracji, nikt z załogi nie byłby w stanie zapobiec jego samozniszczeniu, wraz, rzecz jasna, z całym okrętem. Wątpliwe jednak, czy komuś na pokładzie taka myśl przyszłaby do głowy: załogi utworzono bowiem na nowo z wielokrotnie sprawdzonych członków SS. Za operację odpowiedzialny był osobiście Reichsführer Heinrich Himmler.

Historia konwoju kończy się bez pointy. Analitycy i historycy znają jego skład osobowy, terminarz załadunku, światło dzienne ujrzały nawet dokumenty, z których wynika, że na pokłady U-Bootów wniesiono co najmniej 2511 kilogramów złota, 87 kg platyny i 4638 karatów brylantów. Gdyby przeliczyć to na srebro, można by się zastanawiać, czy w tych szczególnych okolicznościach Stary Kontynent nie był gotów odesłać do Nowego Świata równowartości łupów, sprowadzanych czterysta lat wcześniej przez konkwistadorów… Nie wiemy jednak, czy rachunki zostały wyrównane: ostatnie wiadomości o konwoju, do jakich udało się dotrzeć, pochodzą z listopada 1944 r. Dwie i pół tony złota mogą nadal podniecać wyobraźnię poszukiwaczy skarbów.

Również Bałtyk i jego cieśniny potrafią ukrywać sekrety. Niemal w tym samym czasie, co transport na drugą półkulę, w Kilonii rozpoczęto formowanie Konwoju Fuhrera". W jego skład wejść miało 35 łodzi podwodnych, z których zdemontowano uzbrojenie, by mieć pewność, że załogi zastosują się do rozkazu unikania wszelkiego kontaktu z nieprzyjacielem. Same załogi również dobrano dokładnie: w ich skład wejść mieli wyłącznie marynarze nieżonaci, a najlepiej nie posiadający żadnych bliskich. Po odebraniu od nich zobowiązania zachowania wiecznego milczenia, rozpoczęto załadunek kosztowności, dokumentów i – w odróżnieniu od iemi Ognistej" – pasażerów.

Przynajmniej jedna z łodzi, U-977, nie zdołała przecisnąć się przez cieśniny duńskie. Jej dowódca, Heinz Scheffer, nie powiedział wprawdzie słowa o przeznaczeniu konwoju podczas długotrwałych przesłuchań ani w wydanych w 1952 roku wspomnieniach. W trzydzieści lat później w ręce policji zachodnioniemieckiej wpadł jednak list, wysłany przezeń do współtowarzysza broni, kapitana Kriegsmarine Wilmhelma Berhardta, który w 1983 roku wziął udział w kilku programach telewizyjnych, traktujących o tajemnicach floty podwodnej: Na co liczysz, ujawniając prawdę o naszej ostatniej misji? – pytał z wyrzutem Scheffer. – Pomyśl o tym, kto może ucierpieć na twojej inicjatywie! Domyślam się, że nie chodzi ci o honorarium. Czymkolwiek jednak byś się kierował, zastanów się, czy nie lepiej, by wszystko spoczywało w spokoju na dnie Bałtyku?".

W epoce poszukiwaczy skarbów niełatwo jednak o spokój, nawet pół kilometra pod wodą. W roku 1987 znany duński łowca statków" Oge Enssen poinformował o odkryciu w jednej z cieśnin wraku U-534. Przeszłość tego akurat okrętu znana była już wcześniej: U-534 wyszedł z Kilonii 5 maja 1945 roku, biorąc kurs na Amerykę Południową. Na pokładzie, prócz złota, znajdowało się czterdziestu wysokich rangą dygnitarzy Trzeciej Rzeszy. Atakowany w ciągu dnia przez alianckie lotnictwo U-Boot dowodzony przez Herberta Nollau zatonął ostatecznie na głębokości 60 metrów w pobliżu wyspy Anholt, niemal pośrodku cieśniny Kattegat. Jednak zdołało wydostać się z niego aż 47 członków załogi i pasażerów.

I właśnie ta sytuacja wydaje się niepojęta. Wraki, które zostały gdzieś rzucone przez prądy morskie i spoczywają przykryte szlamem, mogą frapować i stanowić wyzwanie dla poszukiwaczy. Co jednak sprawia, że przez dwadzieścia lat nikt nie spróbował dostać się do okrętu podwodnego, leżącego w najpłytszym morzu Europy? Oge Enssen eksplorował nieporównanie trudniej dostępne wraki na dnie Atlantyku i Morza Północnego. W roku 1993 do projektu spenetrowania U-534 włączyła się znana z badań dna morskiego holenderska firma poszukiwaczy skarbów" Smit Tak Int.", znana m.in. ze starań wydobycia Kurska" – i też nic nie wskórała. I jak tu nie wierzyć w sensacyjne teorie, iż komuś zależy na ukryciu prawdy"?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się. Nie omieszkałem wpisać się na forum Onetu pod tym artykułem. Gafa z U-534 jest ewidentna! Poza tym ten nietrafiony przykład autor przywołuje dla udokumentowania, że coś jest na rzeczy z tymi strzeżonymi tajemnicami". Żenada, wrak od 10 lat wydobyty, a facet pisze że nadal na dnie... Cały artykuł nadaje się przez to do kosza.

Swoją drogą jakiś z czytelników Onetu ochrzanił mnie za pisanie bzdur i czytanie tekstu bez zrozumienia, co za głupol ;)

M.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Discovery ten program o U534 był bardzo ciekawy. Bo podczas wydobywania wraku było paru dziadków marynarzy z tego okrętu i załoga samolotu co go zatopiła. I jeszcze było zdjęcie zrobione z tego samolotu na którym niemiaszki skaczą do morza z kiosku.

No i jeden dziadek z ubota wszedł pod pokład i podszedł do swojej koi i wyciągnął spod poduszki (koja była równo zaścielona kocem szarym) woreczek z fajką. W ogóle na okręcie było mnóstwo gadgetów pozostawionych.

Weterani z samolotu i okrętu na początku byli przyjaźnie nastawieni, ale jak już zaczęto wyciągać to się popsuła ta przyjaźń.

A niemcy wymieniali ubotami z Japończykami wiele rzeczy, np cynę zamontowana jako balast, opium, samoloty, flaki, radary różne metale szlachetne w tym złoto i srebro. Można poczytać w jednej książce wydanej w serii z kotwiczką. Ciekawa też się wytworzyła sytuacja gdy niemcy juz skapituowały ale w singapurze pozostały niemieckie uboty. przez pare miesięcy jakby przestali być sojusznikami japonii i wogóle nie brali udziału w wojne.

Cała akcja trwała kilkanaście lat chyba i kosztowała parę milionów $.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na tym zdjeciu nie widac jakichs wielkich uszkodzen - poza wgnieceniem przed rufa. Wiadomo dlaczego zatonal? Stawiam na nadliczbowe, nieprzewidziane przez producenta otwory w kadlubie spowodowane ostrzelaniem - bo bomba to raczej nie byla...

Pzdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 serie bomb głebinowych w tym jedna upadła na pokład a potem wpadła do wody i ostatecznie uszkodziła okręt.
5 załogantów nie wyskoczyło za burtę ale wydostali się przez wyrzutnię torped jak juz ubot był pod wodą.

Jedynym sukcesem U534 było zestrzelenie liberatora.
http://www.u534.coolfreepages.com/Basis_Frame.htm

A Liberator from 547 Squadron attacked U-534. With all three U-boats firing at her she was shot down and crashed in to the sea. One survivor was rescued by a boat from the nearby lightship. By that time the 2 other U-boats dived, leaving U534 alone on the surface.

With only U534 left on the surface G" for George began her attack on the U-boat around 13:15 May 5th. Her first attack she made with a brace of 6 depth charges set at 10 feet explosion depth. The depth charges did overshoot. In the second attack run - using 4 depth charges - one depth charge actually landed on the deck of the U-boat, then rolled into the water and exploded very close to the U-boat starboard stern. U534 took heavy damage by this explosion, started making water and began to sink by the stern. 5 crew members were trapped inside the sinking U-boat. With all hatches closed U534 sank to the bottom. She came to a final rest - keel down - in over 60 meters waterdepth. The 5 trapped men managed to escape
via the forward torpedo hatch, 49 out of 52 crew members did survive. This forward hatch stood open for over 48 years in a water pressure of more then 7 bar. Internal flooding of
the U-boat was inevitable.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam !!
Generalnie rzecz biorąc artykuł jest zlepkiem paru faktów i typowego mitomaństwa. Jeżeli jest jakakolwiek tajemnica to tyczy się U-112 typu XI, chociaż osobiście sądzę że jest to mit powstały z powodu braku dokładnych faktów o jego zezłomowaniu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnosnie U-534,
Program na Discovery bardzo ciekawy popieram.
Szkoda tylko ze organizacja historyczna (muzeum), która w Birkenhead opiekowala sie U-bootem U-534 oraz kilkoma innymi jednostkami oglosila bankructwo na poczatku lutego 2006 roku.
Od tego czasu budynek, w ktorym byly wyeksponowane przedmioty wydobyte z u-boota zostal zburzony, a przedmioty zaginely".
W chwili obecnej opuszczony U-boot znajduje sie w dockach w Birkenhead za plotem i niszczeje.
Co za strata dla historii, pozostawiony samotnie na pastwe losu. Dziwne, ze nikt jeszcze sie nim nie zainteresowal (pewno dlatego, ze okret plywal pod bandera ze swastyka).
Miejmy tylko nadzieje, ze nie pojdzie na zyletki.

PS.
Zamiescilbym troche fotek, ale nie wiem jak je skompresowac.
Moze ktorys z kolegow by to zrobil, jezeli podesle je do niego?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie